Moderatorem tej dyskusji na ROCday Wrocław był Krzysztof Hostyński z Crossweb.
Osoby, na których najbardziej nam będzie zależeć w ramach różnych procesów rekrutacyjnych, jakie prowadzimy, mogą otrzymywać naprawdę wiele wiadomości każdego tygodnia. Podczas dyskusji padła liczba 10 wiadomości, które średnio dobrzy specjaliści otrzymują tygodniowo. Tak więc gdy wchodzą na swoje konto na LinkedIn co kilka dni to widzą wiele wiadomości jednocześnie.
Jak zniechęcić do siebie developera?
Część z tych wiadomości może być efektem automatyzacji, po jaką niekiedy sięga się w ramach masowego wysyłania wiadomości do kandydatów. W założeniu ma to uprościć pracę rekrutera i pomóc w dotarciu do większej liczby kandydatów mogących być zainteresowanymi daną ofertą. Jednak w praktyce często oznacza to przede wszystkim wysyłanie całej masy wiadomości pisanych według jednego schematu, a takich developerzy widzieli już w swojej karierze zapewne mnóstwo.
Osoby z IT a na dobrą sprawę to nie tylko one nie lubią automatyzacji, bowiem łatwo uświadamiają sobie, że dokładnie taką samą wiadomość jak obecnie otrzymali, dostało prawdopodobnie też wiele innych osób, a skoro rekruter nie zadał sobie zbyt wiele trudu to, czemu oni mają poświęcać swój czas choćby na odpisywanie mu. Zbytnie zawierzenie możliwościom, jakie daje automatyzacja, prowadzi też do innego problemu, a mianowicie wysyłania ofert niedopasowanych do danego kandydata.
Developerzy lubią, gdy ktoś jednak poświęci czas na zapoznanie się z ich profilem i jeśli już wysyła ofertę to taką, która jednak wpisuje się jakoś w profil umiejętności i ścieżki zawodowej danej osoby.
Jaka powinna być wiadomość do developera?
To, że tworząc wiadomość, trzeba się umieć wyróżnić, nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Rywalizując o uwagę osób z branży IT szczególnie ważne jest, aby czyś i zainteresować. Kolejna sztampowa wiadomość pisana według charakterystycznego schematu nie jest raczej czymś, na co osoba, do której piszemy, będzie chciała poświęcać swój czas.
Podstawa to umieć znaleźć złoty środek co do samej długości wiadomości, zbyt krótka może się okazać zbyt ogólna, z kolei za bardzo rozbudowana wiadomość też niekoniecznie może zachęcać do lektury. W końcu sama długość wiadomości nie jest dla odbiorcy gwarantem tego, że jest ona treściwa i konkretna. Właśnie ten konkret jest niezwykle ważny i to jego oczekują w sporej mierze osoby, do których staramy się dotrzeć.
Dlatego potencjalny kandydat będzie oczekiwał, że z naszej wiadomości dowie się choćby tego:
- Jakie są oferowane zarobki?
- Jak wygląda kwestia pracy zdalnej?
- Czy praca będzie skupiała się na rozwoju produktu, czy głównie na utrzymywaniu?
- Jaki jest stack technologiczny?
- Czym charakteryzuje się projekt, przy jakim kandydat mógłby docelowo pracować?
To są podstawowe kwestie decydujące o tym, czy warto się daną ofertą interesować. Gdy poza treścią chcemy się też wyróżnić formą to warto pomyśleć o wykorzystaniu narzędzia takiego jak Loom:
W końcu kto powiedział, że komunikacja musi się ograniczać jedynie do samego tekstu.
Czy follow up’y ą faktycznie takie straszne?
Tym czego boi się wiele osób są follow up’y bowiem nadal mogą się one jednoznacznie kojarzyć z narzucaniem się kandydatowi, który być może nie jest po prostu zainteresowany naszą ofertą, ale z powodu braku czasu czy też dowolnego innego nie sygnalizuje tego wprost odpowiedzią na naszą pierwotną wiadomość.
Faktem jest, że follow up może przynieść skutek, ale wtedy gdy zostanie odpowiednio użyty, jeśli ciągle będziemy dobijać się do danej osoby i wysyłać po kilka wiadomości w krótkim odstępie czasu to raczej trudno oczekiwać, że osiągniemy efekt, na jakim nam zależy.
W follow up’ie warto definiować gotowe odpowiedzi, które potencjalny kandydat może po prostu kliknąć, określając czy dalsza konwersja go interesuje, czy zupełnie nie jest zainteresowany ofertą, którą przychodzimy. Ciekawy pomysłem, który pojawił się podczas rozmowy, jest też kasowanie poprzedniej wiadomości, jaką wysłaliśmy i wysyłanie follow up’a jako zupełnie nowej wiadomości.
Budowanie wizerunku rekrutera
Bez wątpienia wizerunek danego rekrutera to również aspekt wpływający na to, jak jego oferty są postrzegane przez odbiorców. W końcu, jeśli dany rekruter działa aktywnie w społeczności IT skupiając się nie tylko na rekrutowaniu w tym obszarze, ale również dzieleniu się ciekawymi materiałami i edukowaniu oraz lepszym poznawaniu branży to buduje sobie nie tylko rozpoznawalność, ale też szacunek.
Nie bez znaczenia jest też to, że osoba, która zainwestuje swój czas w lepsze poznanie obszaru IT będzie się lepiej orientować choćby w specyfice poszczególnych stanowisk, mogąc efektywniej realizować projekty rekrutacyjne.
Problem jednak tkwi w tym, że wiele osób z rekrutacji, choć jest świadomych tego, jakie korzyści przynosi budowanie swojej marki osobistej, to jednak buduje ją wśród osób ze swojej branży. Cy bycie rekruterem rozpoznawalnym wśród innych rekruterów również przynosi korzyści w kontekście branży IT? W pewnym stopniu być może i tak bowiem mając szerszą sieć kontaktów z osobami również zajmującymi się rekrutacją można liczyć czasami na to, że kto poleci nam interesujące kandydata. Jednak w oczach samego kandydata tak naprawdę niewiele to zmienia, bowiem pisząc do niego, nadal jesteśmy dla niego anonimową rekruterką czy rekruterem, a nasza oferta jest jedną z wielu jakie otrzymał w tym miesiącu.
Jak zatem podejść do budowania wizerunku?
Oczywiście nikt nie broni budowania swojej marki osobistej wśród osób z własnej branży, jeśli widzimy, że również to może nam przynieść określone korzyści. Jeśli jednak jakoś chcemy się wyróżnić w oczach developerów, to warto się zastanowić nad tym, jak możemy zaistnieć w świecie IT.
Oczywiście możliwości jest naprawdę sporo, a na początek możemy:
- Angażować się w organizację eventów/barcampów IT
- Angażować się w projekty open source – na początku może brzmieć to nieco strasznie, ale w wielu projektach potrzebne są nie tylko osoby techniczne
- Pomagać juniorom na rynku pracy – takie osoby będą kiedyś midami i docelowo seniorami a zapamiętają nam to, że im pomogliśmy na samym początku ich drogi
Osoba z HRu w IT się mocno wyróżnia, bo nadal nie jest to aż tak często spotykane, a więc już za takie formy aktywności możemy mieć sporego plusa u developerów, którzy z czasem zaczną nas kojarzyć. Angażując się w takie inicjatywy, lepiej poznamy też specyfikę branży i osób w niej pracujących.