Jakie są skutki tej ciągłej informacyjnej lawiny? Czy przyczynia się ona do wypalenia i stresu w miejscu pracy? W jaki sposób możemy radzić sobie z tym zjawiskiem w środowisku zawodowym i osobistym? W wywiadzie tym Jakub B. Bączek dzieli się swoją wiedzą i spostrzeżeniami na temat przebodźcowania, jego wpływu na nasze życie i metody radzenia sobie z tym wyzwaniem w dynamicznie zmieniającym się świecie.
Jak by Pan zdefiniował „przebodźcowany świat”? W jakich obszarach życia codziennego najczęściej się z nim spotykamy?
Mamy 5 głównych zmysłów i one odbierają więcej bodźców jednego dnia niż nasze babcie przetwarzały w rok. To sprawia, że nasze mózgi się „przegrzewają”. Wystarczy przejść się ulicą dużego miasta i doświadczymy tylu kolorów, dźwięków, form, zapachów i przedmiotów, że to już jest za dużo. A w kieszeni mamy jeszcze smartphone, który bombarduje nas kolejnymi bodźcami.
Jakie są najczęstsze skutki przebodźcowania dla zdrowia psychicznego i fizycznego pracowników?
Coraz częściej pojawia się problem męczliwości. Człowiek wstaje rano po teoretycznie dobrze przespanej nocy i czuje, że na nic nie ma energii. A jest dopiero 7:00 i cały dzień przed nim.
W jaki sposób przebodźcowanie wpływa na produktywność i zaangażowanie pracowników w miejscu pracy?
Może skutkować niższą efektywnością. Kiedy nasz umysł ciągle się rozprasza, trudno o koncentrację. Jest to widoczne zwłaszcza przy zadaniach bardziej skomplikowanych, jak np. przygotowanie prezentacji pod wystąpienie publiczne czy opracowanie raportu okresowego z wieloma różnymi zmiennymi. Przerywanie tego typu prac prowadzi do tego, że spada motywacja i rośnie frustracja.
Jakie strategie i narzędzia poleca Pan firmom i działom HR, aby pomóc pracownikom radzić sobie z przebodźcowaniem?
Sam stosuję kilka technik Mindfulness, a kilka lat temu poleciałem do Tajlandii na solidny kurs medytacyjny. Myślę, że to jeden z elementów, który najmocniej wpłynął na moją efektywność managerską. W najbardziej wytężonym okresie rozwoju zatrudniałem nawet 600 osób rocznie. Nie zwariowałem chyba właśnie dzięki temu, że potrafiłem głęboko medytować.
Czy istnieją specyficzne branże czy zawody, które są bardziej narażone na przebodźcowanie? Jak można je wspierać?
Zapewne są różnice między pracą lekarza medycyny ratunkowej na SOR w dużym mieście, a powiedzmy ekspedientką w małym sklepiku na wschodzie Polski. Niemniej, nie tylko o różnice w charakterze pracy danych zawodów chodzi. Chodzi też o indywidualne umiejętności adaptacji. Różnimy się pod tym względem. Jedni z nas potrzebują pracy przewidywalnej, bezpiecznej, a nawet monotonnej, inni z kolei wolą dużą zmienność, pracę pod presją czasu czy nawet ryzykowanie utratą zdrowia.
Jakie role odgrywa technologia w przebodźcowaniu współczesnego świata i jak możemy ją wykorzystać, aby wspierać dobrostan pracowników?
Tak zwana czwarta rewolucja przemysłowa doprowadziła do tego, że technologia jest wszechobecna. Coraz częściej staje się też niewidoczna. Nagłośnieniem i oświetleniem w mieszkaniu możemy sterować za pomocą głosu, a w pasku spodni możemy mieć czujnik, który mierzy ilość zrobionych kroków i o którym szybko zapominamy. Stwarza to jednak kilka ryzyk. Od zagrożenia inwigilacją, poprzez popadanie w zachowania konformistyczne, a na przebodźcowaniu kończąc. Producentom tych technologii zależy bowiem najczęściej na zaimponowaniu nam i zachowaniu nas w lejku zakupowym więc… bombardują nas raportami i danymi, bez których kiedyś funkcjonowaliśmy bardzo dobrze. Pewnie warto poczytać raz na jakiś czas raport jakości naszego snu, ale już codzienne zaglądanie ile czasu spędziliśmy przy telefonie może nad lekko przytłoczyć.
Czy są jakieś codzienne praktyki, które poleca Pan pracownikom, aby zachować równowagę w przebodźcowanym środowisku?
Śniadanie bez smartphone, chłodny prysznic, aktywność fizyczna, wymiana kawy na yerba mate, zostawianie telefony poza sypialnią, ale też… asertywność.
W jaki sposób pandemia COVID-19 wpłynęła na poziom przebodźcowania w miejscu pracy? Czy przyniosła ona nowe wyzwania w kontekście dobrostanu pracowników?
Czasy postpandemiczne (oby!) doprowadziły do zmiany naszych mieszkań w przestrzenie wielofunkcyjne. Część z nas przeniosła do domu nie tylko pracę, ale i siłownie czy restaurację. Zamiast więc odpoczywać w domu, widzimy swoje „biuro” i bieżnię. A to może w nas wywoływać poczucie winy w kilka sekund po położeniu się na kanapie.
Jakie umiejętności uważa Pan za kluczowe dla pracowników w radzeniu sobie z przebodźcowaniem w przyszłości?
Optymizm, adaptację, krytyczne myślenie.
Jakie trendy przewiduje Pan w zakresie dobrostanu i przebodźcowania w najbliższych latach?
Należę do technooptymistów, ale nie mogę zamykać oczu w obliczy raportów o zdrowiu psychicznym Polek i Polaków. Jednym z najgłośniejszych ostatnio był raport „Młode głowy”, przygotowany przez fundację Martyny Wojciechowskiej. Stosunkowo rzadko się wzruszam w pracy 1:1 z moimi Klientami, ale czytając ten raport czułem, jak napływają mi do oczu łzy. Doskonale, że coraz mocniej dbamy o planetę i jesteśmy coraz bardziej świadomi. Równolegle do tego, znacznie częściej powinniśmy się interesować zdrowiem psychicznym naszych najbliższych. Zwłaszcza tych młodszych.
Jakie jest Pańskie osobiste podejście do radzenia sobie z przebodźcowaniem w życiu codziennym?
Staram się nie zwariować 🙂 Zwłaszcza, że mam tendencję do brania na siebie wielu obowiązków. Od wielu lat, rokrocznie wydaję nową książkę, prowadzę dziesiątki wystąpień publicznych i działam w czterech branżach na raz (w tym, w turystyce i nieruchomościach). I owszem – bywam przebodźcowany. Przeciwwagą są codzienne nawyki. Od kiedy zamontowałem na ścianie prostą półeczkę na smartphone, wchodzę do sypialni bez urządzenia emitującego niebieskie światło. Dokładnie o 22:00 robi się bardzo ciemno, bo mam zaprogramowaną czasowo roletę nieprzepuszczającą światła w oknie.
Niewielka lampka daje jedno źródło światła, a drugim jest mój czytnik Kindle. Staram się poczytać wieczorami coś lżejszego niż literatura naukowa czy biznesowa i po prostu odciąć się od myśli z dziś i nie dopuszczać jeszcze myśli z jutra. Zawsze powtarzam sobie, że cokolwiek się wydarzy, znajdę rozwiązanie. Wieczór jest jednak dla mnie świętem resetu mentalnego.
Jakub B. Bączek to trener mentalny Mistrzów Świata i Olimpijczyków, mówca inspiracyjny, właściciel kilku firm.
Złoty medalista Mistrzostw Świata jako trener mentalny kadry narodowej siatkarzy Stephana Antigi (2014), mówca, który za swoje wystąpienie na Stadionie piłkarskim Inea otrzymał owacje na stojąco od ok. 30 000 zgromadzonych osób, przedsiębiorca który od jednoosobowej działalności gospodarczej rozwinął swój biznes do pozycji lidera animacji czasu wolnego w Europie.
Inspiruje zarówno osoby młode z pokolenia Y, jak i osoby doświadczone życiem. Jest częstym gościem mediów i autorem 18 książek, sprzedawanych w 17 krajach(!) na świecie oraz autorem ponad 100 publikacji.
Jakub B. Bączek poprowadził już setki szkoleń, speechy i wystąpień publicznych. Od małych kilku osobowych grup po pełen stadion piłkarski Inea w Poznaniu podczas wydarzenia Życie bez Ograniczeń w 2015 roku (ponad 30 tys. osób!). Dziś ma za sobą ogromne doświadczenie.
Występował na scenie z takimi autorytetami jak Brian Tracy, Jack Canfield, Tony Robbins, Stephane Antiga, Nick Vujicic, Les Brown, Jacek Santorski, Garri Kasparov, Dan MIllman, Mamed Khalidov, gen. Roman Polko, Prof. Rafał Ohme, Tomasz Kammel, Otylia Jędrzejczak, Michał Szpak, Krzysztof Ignaczak, czy Prof. Robert Cialdini. Otrzymał także owacje na stojąco na University of Oxford.